Znalazłeś mnie na straganie rozmaitości.
Intuicyjnie wyciągnąłeś rękę
po kamyk uwięzionych skrajnych emocji.

Strzegłeś mnie jak źrenicy oka,
przekonany, że jestem prawdziwym diamentem
wśród miliona tanich podróbek.

Ściskałeś mocno w dłoni,
lecz potknąłeś się o nieprzychylność losu
oślepiony blaskiem cyrkonii.

Wypadłam z Twoich rąk
– przepadłam jak kamień w wodę.