Odtrąciłam Twój dotyk
zmęczona zabieganiem.
Wtedy wróciłeś jak inni
chcieliby wrócić.
Wszedłeś do łóżka
kotwicząc przy lewym brzegu
moich utrapień.
Zostawiłeś ślad.
Szukałam Cię po domach wariatów
ślad pielęgnując w sobie.
Prowadził mnie dziwny szmer
– coś jakby – weź mnie uratuj.
Znalazłam w ruinach
świątyni Apollina
ciekawa czy rozpoznasz
żeński pierwiastek – ślad,
który we mnie zostawiłeś.
Czekałeś cierpliwie.
Wiedziałeś, że kiedyś
jeśli nie teraz
odszukam Ciebie, przytulę,
nawet pozbieram.