Mówią mi: -najgorzej jest, gdy sama utrudniasz sobie życie sięgając zachłannie po wielkie rzeczy.
Ci głupcy nie rozumieją, że potem wszystko inne przychodzi jak dziecinne igraszki.
Nigdy nie byłam cierpliwa;
rodzice zrobili mnie w pośpiechu.
To musiał być fizyczny pociąg,
po głowie wciąż chodzą mi jakieś kwanty.
Nie dla mnie metoda małych kroczków,
czy zdobywanie kolejnych szczebli.
Skaczę z mostu zbudowanego z przyzwyczajeń.
Przecież wieczność zaczyna się teraz.