Zagubiona w gąszczu codzienności
tonę w nijakim marazmie.
Za chwilę nadarzy się okazja.
Na razie czekam. Na razie…
Gdybym tylko mogła się ukryć
we własnej torebce.
Ciekawe, czy bym się zmieściła…
Pewnie, że tak! Ale… Czy chcę?
Sama nie wiem czego chcę.
Miałabym wszystko pod ręką:
– szminkę, Paryż, ciebie, tlen,
nawet tort z wisienką.
Trzymam w niej dosłownie wszystko,
co wydaje się niezbędne do życia:
– majtki, ironię, rewolucyjne idee,
niebieskie szpilki i nici do szycia.
Zazwyczaj niczego nie mogę znaleźć
przez permanentny chaos.
Wtedy wyciągam radość ze łzami,
smutek i wszystko naraz.